Raczej nie ma jeszcze ani jednej 2-złotówki, która przekroczyłaby 1 tys. zł wartości. Jeśli mówimy o kolekcjonerskich z NG emitowanych od 2005 roku. Najdroższa, czyli Zygmunt August z 1996, jest oferowana po ok. 500 zł.
Monety, emitowane w nakładach ok. 1 mln, raczej nie będą bardzo rosnąć. Chyba, że z jakiegoś powodu znaczna część nakładu zaginie lub przestanie istnieć (takie historie się zdarzały, np. banknotom Banku dla Polski Zachodniej). Tylko nawet jeśli, to nie da się z góry przewidzieć, której monecie zdarzy się jakaś katastrofa, dziesiątkująca nakład
Dlatego wydaje mi się, że lepiej inwestować w monety niskonakładowe. Oczywiście, one zwykle mają też wyższą cenę zakupu, ale bardziej prawdopodobne, że kiedyś popyt przewyższy podaż.
Przykład: załóżmy, że część monet, z powodu błędów w przechowywaniu, z czasem traci stan. Niech to będzie 50% dla monet pospolitych, jak te 2-złotówki, i - powiedzmy - 10% dla monet rzadszych, jak srebrne 10-złotówki (te po prostu będą bardziej "szanowane" przez właścicieli i większość będzie staranniej przechowywana).
Załóżmy też, że kolekcjonerów współczesnych polskich monet jest w Polsce 20 tys. (niektórzy oceniają na 2 - 2,5-krotność tego, ale bądźmy skromni). W takim razie srebrna 10-złotówka o nakładzie 12.000 egz. swoją podażą od razu "nie dorasta" do potencjalnego popytu i prawdopodobnie długoterminowo będzie dobrze rosła. Jeśli jej dostępność z czasem spadnie o ok. 10%, to będziemy mieć nieco ponad 10 tys. nakładu w dobrych stanach, czyli co drugi kolekcjoner nie będzie jej miał, choć chciałby.
Dwuzłotówki mają sporo zwolenników, których liczbę ocenia się na ok. 100 tys. Tylko że nakłady "dwójek" przekraczają już półtora miliona. Nawet po utracie stanu przez 50% nakładu jest to nadal 8x więcej dobrze zachowanych monet, niż potrzebujących kolekcjonerów. Komu to sprzedawać?
Owszem, prawie każda dwójka "obowiązkowo" po kilku miesiącach zacznie być sprzedawana po 4 zł. To stanowi +100% od ceny emisyjnej i wygląda na fajny zarobek. Ale tylko przy założeniu, że bezkosztowo potrafimy sprzedać znaczne ilości takich "dwójek". A potrafimy? Może są tacy spece, ale ja tu mam wątpliwości.